• Szlakiem powstania styczniowego… na saneczkach

        • Szlakiem powstania styczniowego… na saneczkach

                      O tegorocznej twardej, typowo polskiej zimie  i o Rzymianach, a ściślej, o ich mądrej zasadzie  - Pacta sund servanda - pisałem w poprzednim sprawozdaniu (patrz: „W zimowej scenerii”), dlatego nie będę się powtarzał. Ten kulig miał mieć i miał nieco inny wymiar, bo też inna załoga i inny, nie mniej szczytny, cel – połączenie przyjemnego z pożytecznym.

                      Ziemia boćkowska kryje w sobie wiele wspomnień i pamiątek historycznych. Niektóre są radosne, większość smutnych bądź tragicznych; niemal wszystkie naznaczone łzami i cierpieniem. Wie o tym osiemnaścioro młodych historyków biorących udział w zajęciach Historia Małej Ojczyzny. Wie i, taką mam nadzieję, rozumie konieczność przypominania o nich, wydobywania ich z mroków niepamięci i przekazywania do powszechnej wiadomości. Uważam, że naród, który nie pielęgnuje przeszłości, nie zasługuje na teraźniejszość i przyszłość. To przekonanie wpajam swoim uczniom. Uczę ich również tego, że sprawy lokalne są istotne, gdyż wiele małych ojczyzn składa się na jeden wspólny dom – Polskę. Wielkiej i małej historii też nie sposób od siebie oddzielić. Tak było również w przypadku powstania styczniowego, które wybuchło w nocy z 22 na 23 stycznia 147 lat temu i odcisnęło chwalebne, ale krwawe piętno na naszej ziemi i jej mieszkańcach.

                      Wyprawę zaplanowaliśmy na ostatnich przed feriami zajęciach koła historycznego. Po dość burzliwej dyskusji i refleksji, że w ciągu dwóch tygodni nie ma takiego dnia, który zadowoliłby wszystkich zainteresowanych, demokratyczny wybór padł na środę 27 stycznia 2010 roku.

           

           (zdj. Dyskusja była baaaardzo burzliwa  …

           

          (zdj. a uczniowie potrafią przekonywać do swoich racji baaaardzo finezyjnymi argumentami…)

           

           

           My (nauczyciele) zresztą też :)

           

          jedni walczą…               … inni odjeżdżają)

           

           

           

           

           

           (zdj. jak widać doszliśmy do porozumienia … )

              

           

          … zwłaszcza Pan Janek)

          Wtedy jeszcze nikt nie przypuszczał, jak nisko może „upaść” termometr… Słuchając kolejnych prognoz pogody, czułem, że znowu trzeba będzie stawiać na jakość. Nie myliłem się. W nocy      -200C (kilka nocy wcześniej było nawet -33), a w środę 27 stycznia  -18.

            

          Stawili się najtwardsi z twardych, czyli siedmioro wspaniałych. Nie zawiodły też: słońce, bezwietrzne czyste i zdrowe powietrze oraz przepiękne widoki zimowego krajobrazu ośnieżonymi drzewami na pierwszym planie. Nie zawiedli też dorośli, a szczególnie pan Ryszard Lipiński – tata Ewy i Marcina – który, podobnie jak pan Marek Chrom, ubezpieczał eskapadę swoim samochodem. Dzięki temu uczniowie mogli się czasem schować do ciepłego wnętrza, aby odtajać. Poza tym wszystko było normalnie, czyli niekoniecznie cicho i spokojnie. Podróż na saneczkach – bezpiecznie zamocowanych do mojego ciągnika.

          Ognisko u pana Bolka, ciepła herbata i gorące kiełbaski; tym razem wyjątkowo doceniliśmy ich znaczenie.

           

          (zdj. bezpieczny był niestety tylko Pan Lipiński, ale czy szczęśliwy?)

           Był też – i to uważam za najważniejszy punkt programu w kategorii pożyteczne – postój przy pomniku upamiętniającym wydarzenie z 8 września 1863 roku, czyli bitwę około 400 powstańców z oddziałem rosyjskiej piechoty oraz miejsce pochówku poległych powstańców.

           

          Kinga Zajączkowska przeczytała odpowiedni fragment książki „Dziedzictwo kulturowe w gminie Boćki”. Zrobiłem też niewielki wykład nakreślający tło ogólne tamtych lat.

          Dwaj uczniowie – nazwisk nie podaję, zresztą pewnie widać na fotografii – z narażeniem (chyba niekoniecznie) zdrowia i życia – odkryli na pomniku stosowny napis mówiący o tym kto i dlaczego go ufundował.

          Wyglądało na to, że wszyscy uważnie słuchali. Ile z tego zapamiętają? Jeśli nawet 20%, też warto było. 

                      Czas szybko biegł, więc zanim się rozstaliśmy, była 1430. Niektórzy nawet proponowali zawrócenie i powtórzenie trasy. Wszyscy byli cali i zdrowi. Nie wyglądali na czystych; raczej na szczęśliwych. Nikt też nie zachorował, a to najważniejsze i …

            

          Jan Rzepniewski

    • Kontakty

      • Szkoła Podstawowa im. Jana Pawła II w Boćkach
      • / fax:(85)731-31-68 sekretariat czynny w godz. 8.00- 16.00 tel. (85)731-31-68 księgowość czynna w godz. 8.00- 16.00 tel.(85)731-31-67
      • Szkoła Podstawowa im. Jana Pawła II w Boćkach ul. Dubieńska 4 17-111 Boćki Poland
  • Galeria zdjęć

      brak danych