• 70.rocznica agresji sowieckiej na Polskę


        • 70. rocznica agresji sowieckiej na Polskę

                 
          Wrzesień AD 2009, podobnie jak ten przed 70 laty, upłynął pod znakiem pięknej i ciepłej pogody. Jednak czwartek 17 wstał jakiś zaspany, zamglony i dosyć rześki. Wprawdzie prognozy pogody były optymistyczne, ale nic nie wiadomo, a my...

                   Dwa ważne wydarzenia nałożyły się na bogaty program czwartkowego przedpołudnia. Pierwsze z nich to długo oczekiwana uroczystość posadzenia Dębu Katyńskiego, a drugie – upamiętnienie 70. rocznicy wkroczenia „pierwszego Sowieta” – jak to mówili moi rodzice. Zatem dwa w jednym, ale po kolei.

                   Nasza szkoła przystępuje do wielu akcji i programów. Większość z nich jest ważna i potrzebna. Tak też należy określić ogólnopolski program edukacyjny „KATYŃ. Ocalić od zapomnienia” i związaną z nim obejmująca cały kraj akcję posadzenia do roku 2010 21473 dębów na siedemdziesięciolecie zbrodni katyńskiej. Jeden dąb to jedno nazwisko z listy katyńskiej. Mottem programu są słowa Jana Pawła II: „Człowiek nie może pozwolić, żeby prawda została wydarta pod pozorem niczym nieograniczonej wolności, nie można zagubić w sobie krzyku sumienia, jako głosu Prawdy, która go przerasta, ale która równocześnie czyni go człowiekiem i stanowi o jego człowieczeństwie.Jego głównym celem zaś jest zachowanie pamięci:

          •o wojsku, które nie poległo, lecz zostało skrytobójczo zamordowane strzałem w tył głowy;

                   •o wymordowaniu polskiej inteligencji, lekarzy, naukowców, artystów, duchownych i dyplomatów.

          Bo przecież „Tam na nieludzkiej ziemi zabito wiarę, nadzieję, miłość. Jednym strzałem w tył głowy”.

                   Organizatorzy akcji mogli z urzędu przydzielić nam numer i nazwisko z katyńskiej listy, ale my – dzięki panu Sławkowi Dworakowskiemu – dotarliśmy do „naszego” bohatera. Jest nim porucznik Stanisław Łagoda rocznik 1908, urodzony w Skórcu koło Ciechanowca. Nauczyciel, żołnierz września, a przede wszystkim zwykły człowiek, który miał swoje plany i marzenia, zaś przyszło mu zginąć męczeńską śmiercią. Pan Sławek – na tyle, na ile było to możliwe – odtworzył życiorys porucznika Łagody (za pomocą dokumentów, listów z Kozielska, zdjęć) oraz odnalazł jego rodzinę. Okazało się, że w miejscowości Winna Wypychy żyje 94-letnia pani Gienia – siostra zamordowanego. To bardzo miła starsza pani, która zachowała pogodę ducha i jasny umysł. (Kto ma wątpliwości, może zobaczyć zdjęcie.) Kiedy byliśmy tam wiosną, długo i ciekawie wspominała czasy, gdy jako dwunastoletnia dziewczynka mieszkała z bratem na stancji w oddalonych o 7 km od Bociek Knorydach.

          Drugi powód do organizacji uroczystości był równie oczywisty. Podlaski kurator oświaty zwrócił się do szkół z prośbą umieszczenie w kalendarzu uroczystości szkolnych obchodów 70. i następnych rocznic napaści sowieckiej na Polskę. Mottem tej części akademii były słowa z uchwały Sejmu RP: „Pamiętać powinniśmy przede wszystkim o ludziach, którzy padli ofiarą tamtego czasu, zarówno o tych, którzy zginęli i których zamordowano, jak i o tych, którzy przeżyli, doznawszy niewyobrażalnych prześladowań i cierpień”. Trochę szkoda, że tak późno, bo coraz mniej jest żyjących świadków tamtych tragicznych wydarzeń. Ot, choćby pan Jan Wiński, o którym pisałem już kilkakrotnie. Zesłaniec na Syberię, a więc żywa karta bolesnej historii, a przy tym zaprzyjaźniony z naszym gimnazjum wspaniały człowiek, ojciec i dziadek. Bardzo mi zależało na tym, aby zaszczycił swoją obecnością tę akademię, ale zdrowie mu nie pozwoliło.

                    Sama akademia wypadła okazale. To nie jest moja nieskromna opinia. Złożyło się na to wiele przyczyn, ale przede wszystkim dobra wola i mądre współdziałanie wielu osób w dążeniu do szczytnego celu. Warto o nich choćby wspomnieć, a przez to podziękować. Myślę, że kolejność nie ma tu wielkiego znaczenia, bo wszyscy włożyli wiele serca i zaangażowania. Moje dziecko – tegoroczna absolwentka gimnazjum – napisało niebanalny scenariusz. Nauczyciele - pani Mirka Szpak, pan Marek Chrom i piszący ta słowa – zadbali o jego realizację. Uczniowie – klasy IIIa i IIIc w komplecie – zagrali najlepiej, jak potrafili, chociaż czasu i prób było jak na lekarstwo. Urząd Gminy użyczył nam sceny – montując na nowo już częściowo rozebraną (dzięki temu mogliśmy zaprezentować się na otwartej przestrzeni, co daje niewspółmiernie lepsze efekty niż występ w fatalnej akustycznie sali gimnastycznej). Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Boćkowskiej ufundowało Dąb Katyński. Pan Sławek Dworakowski przybliżył zebranym sylwetkę i losy porucznika Łagody. Pan Zdzisław Kosiński – również zaprzyjaźniony ze szkołą świadek historii – przeczytał zebranym swój jakże proroczy wiersz p.t. „Katyński las” napisany 28 lat temu, kiedy o tej strasznej zbrodni nie wolno było wspominać choćby słowem. Proroczy, bo... zresztą oceńcie sami: „Nikt nie postawił im pomnika,/ Że polski żołnierz tu spoczywa./ Serca Polaków wciąż przenika /Ta zbrodnia wielka i straszliwa. /Na obcej spoczywają ziemi. (...)Dziś i historia o nich milczy /Tych bohaterach bez imienia /Aż zegar zemsty czas odliczy, /I choć umarli, wyjdą z cienia. /Ojczyzna nie zapomni synów, /Co w jej obronie dali życie. /Choć spoczywają bez wawrzynów/ Pomordowani cicho, skrycie. (...) A naród swym obrońcom wiernym/ Wystawi pomnik, dar pamięci(...)”. Pani dyrektor czuwała nad wszystkim, zaś goście jak zwykle nie zawiedli. Nasi pozostali uczniowie – chyba po raz pierwszy siedzący wygodnie w trakcie akademii – słuchali uważnie i zachowywali się jak na gospodarzy przystało. Zresztą, wszyscy chłonęli przekaz płynący ze sceny. Wielu, zwłaszcza dorosłych słuchaczy, nie ukrywało łez wzruszenia. Szczególne wrażenie wywarły słowa listu wysłanego z Kozielska:

          Kozielsk, 23.10.1939r.

          „Kochana Mamo!

                   Jestem żyw i zdrów. Znajduję się na terytorium ZSRR w miejscowości Kozielsk, smoleńskiej guberni. Miejscowość kuracyjna i dość malownicza. Co słychać w Skórcu? Czy wszystkie moje rzeczy zabraliście z Dołubowa? Jeżeli nie, to proszę zabrać. Gdyby Mamie nie sprawiło trudności – to proszę przysłać mi: ciepłą koszulę, kalesony długie, 2 pary skarpet ciepłych wełnianych, rękawiczki wełniane i 4 chusteczki.

                   Przesyłam najserdeczniejsze pozdrowienia i ucałowania całej rodzinie. Proszę do mnie napisać i list przesłać pod następującym adresem (adres należy napisać w języku rosyjskim w sposób następujący):

          Stanisław Józefowicz Łagoda, Kozielsk, Smoleńska obłaść, pocztowy jaszczyk nr 12”

          Chwytające za serce ballady Jacka Kaczmarskiego oraz apel poległych dopełniły całości.  Ciepłe słowa podziękowania należą się też rodzinie porucznika Łagody. Przyjechały do nas cztery osoby: Maria Boguszewska i Irena Długołęcka – siostrzenice oraz Wiesław Łagoda – bratanek zamordowanego – z żoną Grażyną. Pani Gienia, niestety, nie mogła przyjechać. Żałujemy, ale rozumiemy. Wszyscy bardzo przeżywali uroczystość i byli wdzięczni, że ktoś zainteresował się ich wujem i upamiętnił jego bohaterskie losy, tak przecież niezwykłe, a jednocześnie typowe dla przedwojennego pokolenia Polaków. Razem z nami posadzili Dąb Pamięci i obiecali, że będą nas odwiedzać. Jesteśmy pewni, że odtąd rodzina bohatera będzie naszą rodziną.

                   Nawet pogoda dostosowała się do okoliczności. Przez całą akademię było pochmurno  niezbyt ciepło; przez kilka chwili nawet trochę mżyło, ale na koniec – w trakcie sadzenia dębu –ociepliło się i pokazało się piękne wrześniowe słońce. Tak jakby pamięć w postaci tego małego jeszcze drzewka miała symbolizować promyki nadziei i radość życia pokonującą największe nawet zło. Aż szkoda było wracać do szkoły.

          Jan Rzepniewski

    • Kontakty

      • Szkoła Podstawowa im. Jana Pawła II w Boćkach
      • / fax:(85)731-31-68 sekretariat czynny w godz. 8.00- 16.00 tel. (85)731-31-68 księgowość czynna w godz. 8.00- 16.00 tel.(85)731-31-67
      • Szkoła Podstawowa im. Jana Pawła II w Boćkach ul. Dubieńska 4 17-111 Boćki Poland
  • Galeria zdjęć

      brak danych