• W zimowej scenerii

        • W zimowej scenerii

                        Kulig na przełomie semestrów to taka niepisana tradycja, którą z różnych powodów staram się kultywować. Podam, moim zdaniem, najważniejsze z nich. Styczeń to czas śródrocznych plonów; pięć miesięcy wytężonej pracy – chcę wierzyć, że dla większości ludzi związanych ze szkołą – dobiega końca. Egzaminy próbne też wyczerpują. Wszyscy są zmęczeni i marzą o odpoczynku, a jeśli odreagowywać to tylko czynnie, szumnie i dumnie. No i wreszcie powód niebagatelny.

                      Po raz pierwszy od kilku ładnych lat trafiła nam się normalna polska zima. Taka, której młodzi nie znają, a starsi wydają się nie pamiętać. Taka z mrozem, który pięknie skrzypi pod butami i kłuje w płucach. Taka ze śniegiem potrafiącym sparaliżować komunikację w dużych miastach, a „kraj poza miastem” dosłownie odciąć od świata. Parafrazując powiedzenia znanego bohatera znanej i dobrej polskiej komedii, mogę stwierdzić, że po 1. jestem „tutejszy”, a po 2. „był czas przywyknąć”. Niewiele więc rzeczy mnie dziwi czy zaskakuje, ale nie co dzień zdarza mi się godzinna podróż ciągnikiem z łańcuchami na kołach, aby dotrzeć do pracy.

           

              

                     To miała być wspólna impreza wszystkich klas  trzecich. Klasa IIIb opadła w przedbiegach; z przy-czyn dobrze jej wiado-mych. Zostały jeszcze dwie, czyli 36 osób – nie licząc wychowawców (też ludzie). Jeśli nawet odjąć tradycyjnych malkontent-tów i niezdecydowanych, też powinno sporo zostać. Poza tym pacta sund servanda, czyli ustalamy, organizujemy, bierzemy udział. To jasne. Dla mnie – zawsze. Wyszło nieco inaczej.

                       Poranek 22 stycznia wstał mocno rześki. Było słonecznie i nawet cicho, ale było też 12 kresek poniżej zera. Byli też ci, którzy nie zawiedli – szesnaścioro uczniów (7 z IIIa i 9 z IIIc), dwóch wychowawców, pani pedagog oraz rodzice z ciągnikami; państwo Nikończukowie i pan Ciołek.

           

              Po raz kolejny postawiliśmy na jakość, pomijając milczeniem ilość, i po raz kolejny nie zawiedliśmy się. (zdj. Coś ciepłego; osuszyć ubranie i ciepłe śniadanie – kiełbaski z ogniska)

            

           

           Impreza była przednia i wyśmienita. (zdj. Przeciąganie liny; klasa III a contra III c)

           

           (zdj. … ustoi czy nie ustoi – oto jest pytanie)

          Pozostały wspomnienia, gdzieniegdzie jakieś siniaki i arcyciekawe zdjęcia. Muszę koniecznie je zobaczyć; podobno nie wszystkie nadają się do upublicznienia.

                        Z pewnością nie zapomnę chwil, kiedy zasypany (przez uczniów, rzecz jasna) grubą warstwą śniegu – czapka, oczywiście, gdzieś od razu spadła – czułem, jak śnieg dosłownie pali mnie w łysinę, a jednocześnie słyszałem, że nie mogę się wygrzebywać bo… zdjęcie nie zostało zrobione.

                      Odbył się też turniej zgadnij kim jestem, na który zapraszamy. A więc patrz i zgadnij kim jestem …

           

           

           (odp. Patrz poniżej)

           

           Pan Janek?!

           Bawimy się dalej, więc

          Zgadnij kim jestem?...

           

           

           Odp.

          Pan Marek

              Największe obawy były czy bawimy się dalej, ale po małej sugestii – nie powiem czyjej J- bawimy się dalej i

           

           Zgadnij kim jestem?

           

           To naprawdę Pani Pedagog!!! (na obu zdjęciach) Co jeszcze można powiedzieć, aby się nie powtarzać.

                 Zatrzymaliśmy się na popas – tradycyjnie – u niezwykle życzliwego i gościnnego pana Bolka. Cała trójka wychowaw-ców musiała swoje w śniegu i od śniegu wycierpieć. Ja i pan Marek Chrom jesteśmy  już „wszystkiego zwyczajni”. Z grubsza wiemy, czego się po naszych pod-opiecznych spodziewać. Raczej ze stoickim spokojem przyjmujemy ich, czasem mniej lub bardziej nieobliczalne przejawy „wdzięczności”, ale pani pedagog…  Pani pedagog zyskała niewątpliwie uznanie w oczach uczniów, kiedy mężnie zniosła przeznaczoną jej porcję śnieżnych ekscesów. Całkiem przytomnie pogodziła się z nieuniknionym, wcześniej przezornie zabezpieczając aparat fotograficzny.

           

              Wróciliśmy cali zdrowi i na sankach a nie na przyczepce 

                 Resztę, drogi czytelniku, zobaczysz na zdjęciach, ewentualnie wyobrazisz. Ci, którzy z różnych powodów byli nieobecni, niech żałują; zwłaszcza, że taka impreza w tym gronie raczej już się nie powtórzy.

           

          Jan Rzepniewski

    • Kontakty

      • Szkoła Podstawowa im. Jana Pawła II w Boćkach
      • / fax:(85)731-31-68 sekretariat czynny w godz. 8.00- 16.00 tel. (85)731-31-68 księgowość czynna w godz. 8.00- 16.00 tel.(85)731-31-67
      • Szkoła Podstawowa im. Jana Pawła II w Boćkach ul. Dubieńska 4 17-111 Boćki Poland
  • Galeria zdjęć

      brak danych